Komentarze: 0
Nie poszlam wczoraj na ta impreze. Czulabym sie winna. Posiedzialam w domciu a potem wsiadlam w samochod i pojechalam do mamy. Byla 12, obudzilam ja. Pokazalam, ze jestem slaba. Poplakalam sie, przesiedzialaysmy cala noc. Tata znalazl nas rano na kanapie. Wtrocilam do domu, a tu tak pusto. Nie ma Cie i jeszcze dlugo nie bedzie. Dzwonil do mnie brat Tomka i powiedzial, ze ich mama zaprasza mnie w niedziele na obiad. Fajnie. Lubie tych ludzi. Kiedys mnie nie akceptowali. Teraz chyba zaufali mi gdy zobaczyli, ze nie odwrocilam sie od ich dziecka. Sa moim oparciem. Zaprosilam dzisiaj na wieczor Julke z Bastkiem, musze sie pochwalic moim slicznym mieszkankiem. Bardzo sie ciesze, ze dotalam je od moich rodzicieli. Moze to sie wydawac glupie. W koncu to tylko dwa pokoje, kuchnia, lazienka i korytarzyk. Ale to wreszcie moje. Fakt, ze ucze sie, ledwo wyrabiam na rachunkach i zyje na garnuszku rodzicow. Rozmawialismy z Tomkiem, ze wprowadzi sie do mnie w przyszlym roku. Pewnie nie wypali, ale z drugiej strony.
Bylam rano na zakupach. Kupilam sliczna ceramiczna donice na mojego beniaminka. Moze przynajmniej to zastapi mu troskliwa reke Tomka.
Teraz lece kupic jakies wino na wieczor. W koncu trzeba ochrzcic moj nowy kolorek. Tomek lubi biale Carlo.....zaraz przeciez jego nie ma..............